Szwajcaria to jeden z najdroższych krajów na świecie, a Zurych i Genewa to miasta, gdzie za Big Maca zapłacimy najwięcej na świecie (top w Big Mac index). No tak, ale nie każdy w Szwajcarii jeździ Ferrari, a turystyka to ciągle jeden z głównych obszarów gospodarki. Więc gdzieś da się tu uszczknąć kilka franków, by zaoszczędzić i zwiedzić ten kraj. Tanio
Gdy letnie opony w Porsche nie mogą doczekać się asfaltu, skórzana walizka z utęsknieniem wygląda zwiewnych koszul, a duszę rozdziera dylemat: ekstremalna przygoda czy zaciszny luksus, odpowiedź jest jedna: na urlop musisz się wybrać do Szwajcarii. Krystalicznie czyste jeziora, ośnieżone szczyty, zielone łąki, pyszna czekolada, najlepsze drogi widokowe, i wypracowane skrzętnie przez 150 lat oferty dla milionerów. Brzmi dobrze, czyż
Nowa Zelandia od zawsze była naszym marzeniem. Chyba głównie ze względu na abstrakcyjną, nieosiągalną wręcz, odległość oraz przez swoją chłodną egzotykę. Z jednej strony jest to kraj uchodzący za namiastkę raju, a z drugiej – jego klimat potrafi być wyjątkowo surowy. I właśnie ta różnorodność jest najbardziej uwodzicielska. A ponieważ o marzenia trzeba walczyć i je spełniać, dlatego wybieramy się
Pilatus nie jest żadnym niezdobytym szczytem czy też marzeniem alpinistów. Bo przecież 2128,5 m n.p.m., jak na alpejskie standardy wysokość to nic. A jednak, o Pilatusie słyszał chyba każdy w Szwajcarii i nieodzownie jest on obowiązkowym punktem wycieczki między Lucerną a czymś innym w kraju Helwetów. Cóż zatem takiego szczególnego ma w sobie ta góra? Odpowiedź jest jedna: widoki!
Engadyna, długa na 100 km dolina w południowo-wschodniej Szwajcarii, jest oazą spokoju, źródłem inspiracji i miejscem pozwalającym zaspokoić pragnienia. Sport i relaks, skromność i wiktoriański przepych egzystują tu po sąsiedzku, naturalnie wręcz. Co sprawia, że ściągają tu od wieków turyści i co sprawia, że tak chętnie wracają? Oto krótki przewodnik po tym ciekawym zakątku Europy.
W pierwszej połowie XIII wieku, przez rozdzielające średniowieczną Europę Alpy powstał wreszcie szlak. Wytyczono ścieżkę przez Przełęcz Świętego Gotarda, dróżkę wijącą się między szczytami i przepaściami. Do gór jednak trzeba było dopłynąć, pokonując Jezioro Czterech Kantonów. Tragarze więc schodzili z łodzi na stromym brzegu przy górskiej wiosce Flüelen, a wsiadali w małym, równinnym miasteczku na północnym brzegu. Miasteczko to zaczęła
Jeden krok. Drugi krok. Trzeci. I jeszcze dwa. Powoli. Uff. 3m za nami, a pod nami? Jakieś 100 m niżej, gdzieś między podeszwami a przerażającą przestrzenią wije się głośna struga potoku. Te kilka kroków wydaje się niczym, gdy patrzymy na drugi koniec mostu. I te liny. Jakoś nie sprawiają wrażenia bardzo grubych. Krok. Potem kolejny. Chyba ósmy. Jeszcze kilka i
Mówi się, że to nie my znajdujemy kryształ górski, lecz to on wybiera nas. Ciekawa perspektywa – bycie zdanym na widzimisię głazu, czyż nie? Kapryśnym kamieniom można jednak lekko dopomóc w wybieraniu nowego właściciela i udać się w góry, gdzie szczęście zarówno kryształom, jak i poszukiwaczom nieco bardziej sprzyja. A w Szwajcarii, i chyba w całej Europie, nie ma lepszego