Półwysep Gargano: Vieste, uczta i plaże
Na Gargano przyjeżdżamy wygłodniali. Zarówno nasz brzuch jak i nieodparta, rzadka żądza posiedzenia na uroczej plaży zdominowały te dwa krótkie dni. Oczywiście na plażę z pustym żołądkiem ni jak iść, więc pierwszy postój to Vieste i fantastyczna restauracja.
Życie turystyczne na Półwyspie Gargano kręci się wokół Vieste i mniejszego Peschici. To dwa główne ośrodki, do których prędzej czy później każdy przyjezdny z okolicy zawita. Poza tym piętrzą się tu hotele, hoteliki i kempi powciskane między skały a małe plaże. Ważnym ośrodkiem jest też Monte Sant’Angelo – położone na szczycie góry miasteczko chlubi się jedną z najważniejszych bazylik ku czci świętego Michała. Widok z niego jest zapewne piękny, ale wybitnie nam nie po drodze. A jeśli już jesteśmy przy wybieraniu trasy i nawigacji, to muszę dodać, że droga wzdłuż wybrzeża od Manfredonii do Vieste jest naprawdę ładna (zwłaszcza jeśli zjedziecie na SP54 i Pognochiuso)!
Droga wzdłuż Gargano – perełka Apulii
Od Manfredonii do Vieste jedzie się około 2h. Nie przegapcie Arco di San Delice i Grotta della Campana – oba miejsca widoczne spod okazałej, lecz zamkniętej wieży Torre di San Felice (jakieś 8km przed Vieste).
Vieste
Jest początek maja i Vieste jest jeszcze daleko przed turystycznym tsunami. Na szczęście. Hotelik jest pusty, z zaparkowaniem auta nie ma problemów, a miejsce w restauracji (pomimo lokalnego święta i tuzina rezerwacji) jakoś szybko się znalazło. Po prostu idealnie jak na pierwszą godzinę pobytu.
Gdy wychodzimy za drzwi knajpy, biedniejsi o jakieś 60 euro, ale za to bardzo szczęśliwi, na dworze jest już ciemno. Vieste jakby opustoszało, mieszkańcy pozamykali się w domach zostawiając na uliczkach tylko wiszące pranie. Przemykamy więc między zaułkami oświetlonymi żółtym blaskiem latarni. W górę i w dół po schodach. Rano – wszystko będzie wyglądało inaczej. Magię rozwieje poranna krzątanina.
Jeśli zastanawiacie się czy warto tu przyjechać to odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak. To miejsce ma w sobie wszystko, czego oczekuje się od wyidealizowanego, idyllicznego wręcz włoskiego, nadmorskiego miasteczka. Wąskie uliczki z wiszącymi prześcieradłami – są, stara zabudowa – jest, stary kościółek też jest (właściwie nawet dwa, w tym okazała i ładna katedra Santa Maria Assunta). O knajpki i knajpeczki oraz pizzerie jak zwykle nie trudno, a port rybacki z latarnią również pojawia się w pocztówkowym pakiecie. No ale to wszystko znaleźć można w setce innych miejsc, nieprawdaż?
Osteria Al Duomo – smak lokalnej kuchni
Przewodnik i nieposzlakowane opinie na Google sprawiły, że Osteria Al Duomo wydała się najlepszą opcją na kolację. I bez dwóch zdań – nie zawiedliśmy się! Lokalny makaron przypominający cienkie, 4cm kluski – cavatieddi – zabarwiony buraczkami, podany z mozarellą – wyśmienite. Cavatelli z ciecierzycą i śmietanowym sosem okazały się też fantastycznym strzałem. Na drugie danie ryby i mątwa z warzywami były bardzo poprawne, choć nie zaskakiwały. Co innego tutejsza ricotta z miodem i glassą (szczypta mięty byłaby jak znalazł do tego jeszcze) – ten deser pozostawił miłe wspomnienie na długo. Obsługa była ok, nienachalna, z mniejszymi i większymi gafami. Niemniej, nic dziwnego, że o 20:00 wszystkie stoliki były już zajęte.
Via Alessandro III 23, schodami w dół przy katedrze. www.facebook.com/osterialduomo/
Nas Vieste zaskoczyło malowniczym położeniem. Na długim i stromym klifie, kilkanaście metrów ponad turkusowym morzem zbudowano domy i kościół. Ta sceneria w świetle zachodzącego czy wschodzącego słońca wygląda absolutnie niepowtarzalnie. Do tego dwie spore plaże z piaskiem i świetna lokalizacja na samochodowe wypady czynią z tego miasteczka prawdziwą perełkę w tej części Włoch. Jeśli gdzieś poleniuchować nad Adriatykiem w Apulii, to tu!
W poszukiwaniu najpiękniejszej plaży
Spiaggia dei Faraglioni oraz Spiaggia di Baia dei Mergoli
Zanim gdzieś trafimy, robimy niemały research, przekopujemy otchłań internetu i wertujemy przewodniki, by trafić… tam, gdzie warto. I tak też było z poszukiwaniem najładniejszej plaży na wybrzeżu Apulii. Bezdyskusyjnie wygrały dwie leżące obok siebie: Spiaggia dei Faraglioni oraz Spiaggia di Baia dei Mergoli. Oczywiście internet i zdjęcia to jedno, a dotarcie tu… no cóż, to drugie.
Baia dei Mergoli pomimo tego, iż wiedzie do niej piękna i asfaltowa droga, jest niedostępna. Teren hotelowy i kilka willi z płotami wystarczająco wysokimi zniechęcają każdego do szukania luki czy zejścia. Ta pierwsza – Faraglioni – tu trzeba wiedzieć, gdzie z drogi zjechać (pomimo zakazu trzeba zjechać w prawo stromo w dół pod wiadukt, przed restauracją Monte Barone) i przespacerować się 1km szutrową drogą. Jeśli jednak już tu dotrzecie – będziecie zachwyceni.
Myślę, że te kilka zdjęć oddaje urok słodkiej enklawy schowanej między klifami.
Długo na słońcu wytrzymać nie możemy, więc po godzinie dopada nas swędząca nuda, wiercenie i irytująca potrzeba czegoś nowego. Zwijamy manatki i jedziemy do Trani.
Hotele w Vieste i okolicy Półwyspu Gargano
Ceny są różne – im bliżej plaży i centrum, tym drożej. Ale na przedmieściach i nieco dalej od Vieste znaleźć można kika fajnych miejsc. My zatrzymaliśmy się w Hotelu Svevo Sea View, który według nas zasługuje na 7/10. Duży parking jest dużym plusem.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.
One Comment
Zazdroszczę pustej plaży w Vieste! Mi jakoś bardziej kojarzy się z dzikim tłumem…