Engadyna, długa na 100 km dolina w południowo-wschodniej Szwajcarii, jest oazą spokoju, źródłem inspiracji i miejscem pozwalającym zaspokoić pragnienia. Sport i relaks, skromność i wiktoriański przepych egzystują tu po sąsiedzku, naturalnie wręcz. Co sprawia, że ściągają tu od wieków turyści i co sprawia, że tak chętnie wracają? Oto krótki przewodnik po tym ciekawym zakątku Europy.
Jeden krok. Drugi krok. Trzeci. I jeszcze dwa. Powoli. Uff. 3m za nami, a pod nami? Jakieś 100 m niżej, gdzieś między podeszwami a przerażającą przestrzenią wije się głośna struga potoku. Te kilka kroków wydaje się niczym, gdy patrzymy na drugi koniec mostu. I te liny. Jakoś nie sprawiają wrażenia bardzo grubych. Krok. Potem kolejny. Chyba ósmy. Jeszcze kilka i
Mówi się, że to nie my znajdujemy kryształ górski, lecz to on wybiera nas. Ciekawa perspektywa – bycie zdanym na widzimisię głazu, czyż nie? Kapryśnym kamieniom można jednak lekko dopomóc w wybieraniu nowego właściciela i udać się w góry, gdzie szczęście zarówno kryształom, jak i poszukiwaczom nieco bardziej sprzyja. A w Szwajcarii, i chyba w całej Europie, nie ma lepszego
Jest 5:30 rano. Uchylam firankę, spoglądam za okno. Słońce jeszcze nie wstało a niebo spowija różowa łuna. Odcień granatu, pamiątka po nocy, powoli blednie i zsuwa się w dół, ku zapomnieniu. Na takim tle stoi dumnie, on, Matterhorn, niewzruszenie dominując nad panoramą Alp. Jesteśmy na 3100 m n.p.m., na Gornergrat, około 1400 m ponad Zermatt, w najwyżej położonym hotelu w
Małe, górskie jeziora, schowane między graniami głęboko w dolinach, to jeden z sekretów Szwajcarii pilnie strzeżony przed turystami. Nie ma ich w przewodnikach, nie mówi się o nich zbyt głośno. To takie lokalne skarby – perełki znane tylko „tubylcom” i lokalnym krowom. Do czasu, aż jakiś fotoamator nie wypatrzy miejscówki na mapie i nie zapragnie się tam udać. I tak
Reichenbachtal i Alp Grindel to takie miejsca, gdzie turyści nie docierają. Zatrzymują się w Meiringen lub jadą prosto do Grindelwald. A tu? Są głównie lokalsi i osoby z przypadku – czyli my. A to jeden z ładniejszych zakątków Oberlandu Berneńskiego i taka nasza perełka z Szwajcarii. Tylko trzeba tu dotrzeć.
Ren obok Rodanu, Łaby i oczywiście Dunaju to jedna z najdłuższych i najważniejszych rzek starego kontynentu. 1233 km wije się przez Szwajcarię, rozdziela Niemcy od Francji, by ostatecznie przynieść do Morza Północnego 2900 m³ wody w każdej sekundzie. Zanim jednak Ren stanie się potężną rzeką, musi być przecież zaledwie strumyczkiem! I właśnie źródło tego strumyczka zamierzamy odnaleźć w górach Gryzonii!
Wielki, czterdziestometrowy billboard zajmuje całą ścianę hali lotniska w Zurychu. Ogromne, panoramiczne zdjęcie przykuwa uwagę każdego: Obserwatorium Sphinx na stromej skale góruje nad wielkim polem śniegowym lodowca Aletsch. “Jungfraujoch – Top of Europe” krzyczy żółty slogan. Podobny baner wisi w Pekinie. A Jungfrau w zeszłym roku odwiedziło ponad milion turystów.