Praga zimą na trzy dni
Korzystając z kilku dni wolnego na początku Nowego Roku wybraliśmy się do Pragi, by sprawdzić, jak się prezentuje w śniegu stolica Hrabala, pilsnera i magii. Bo Praga, jak w przewodniku pisał Marek Pernal, to miasto magiczne. W naszym przypadku trzydniowy wypad do Pragi okazał się świetnie zagospodarowanym czasem.
Dzień pierwszy – wieczór
Spacer późną porą zaczęliśmy od udania się na zamek i pod Katedrę św. Vita. Późna godzina i wiatr przepędził już tłum turystów i na uliczkach zastali ostatni maruderzy i głodni przygód turyści, tacy jak my.
Starymi zamkowymi schodami w kierunku Wełtawy i Malej strony zeszliśmy szybko i beznamiętnie. Ta część zamkowego wzgórza jest wybitnie nieromantyczna i odpychająca zimą. Na pożądany Most Karola weszliśmy z boku, właściwie nawet spod niego.
Dalej podążając traktem królewskim (tylko “pod prąd”) dotarliśmy na staromiejski rynek z najładniejszą choinką, jaką do tej pory widzieliśmy. Jarmark praski był skromny i nie duży, ale urokiem nieustępujący innym miastom.
Kilka dłuższych chwil spędzamy nam na szukaniu przytulnej piwiarni na starym Józefowie. Ostatecznie miejsce udaje się znaleźć w VKolkovne z pięknym miedzianym barem i całkiem przyzwoitym pilsnerem (link do mapy). Choć zapewne przy kolejnej wizycie wykażemy się większą cierpliwością i poczekamy na wolny stolik w minimalistycznym i prostym Lokalu (Lokal) przy ulicy Długiej (Dlouha) – ilość gości, rozmiar sal i gwar wydają się być absolutnie jednoznaczną rekomendacją co do piwa i jedzenia (link do mapy).
VKolkovne – piwiarnia i restauracja
Droga powrotna przez Most i Malą Stranę schodzi nam szybko. Pewnie z powodu mrozu skutecznie pozbawiającego motywacji na dłuższy spacer.
Dzień drugi
Drugi dzień miał upłynąć na chodzeniu po mniej turystycznych częściach miasta. Zaczynamy od Żiżkowa i wdrapania się na wzgórze z ogromnym i imponującym pomnikiem Jana Żiżki.
Husycki weteran na swoim masywnym rumaku budzi dziś równie duży respekt, jak za czasów wojen o wyższą sprawę boską, gdy przewodził Czechom w walce o niezależność i wiarę. Sceny z tamtych wydarzeń przedstawiono na potężnych drzwiach za pomnikiem.
Przyprószonego śniegiem Żiżkę zostawiamy za sobą i kierujemy się uliczkami w stronę centrum. Mijamy kilka kamienic na Żiżkowie. Te piękne i nowe oraz te straszące wybitymi oknami.
Po drodze zahaczamy o Bredovský Dvůr przy Politických vězňů na obiad (link do mapy). Kuchnia – typowo czeska. Delikatne mięso w akompaniamencie trafnie dobranych sosów i oczywiście Pilsnera. Ceny – bardzo przyzwoite, co widać głównie po lokalnej klienteli i garstce turystów.
Bredovský Dvů
Ulica Politických vězňů
Kuchnia – typowo czeska. Delikatne mięso w akompaniamencie trafnie dobranych sosów i oczywiście Pilsnera. Ceny – bardzo przyzwoite
Dalsze kroki to Mustek, targ na Havelskiej i beztroskie włóczenie się uliczkami.
By trafić na wyśmienitą czekoladę i ciastka przy ulicy Michalskiej.
Czekoladziarnia Pražska Čokoládová Manufaktura – Kavárna jest godna uwagi.
Na Hvalskiej kusi neon Pilznera. Nad drogowskazami na ulicy Husovej zaskakuje nas Zygmunt Freud.
By tradycji stało się zadość – życzenie przy świętym Nepomucenie pomyślane. Pamiętajcie o położeniu ręki na metalowym krzyżu na murku – inaczej się nie spełni!
Most Karola
Mala Strana
Loretta w śniegu
Dzień Trzeci
Początek spaceru nieco wcześnie, bo o 9:00.
Pierwsze kroki prowadzą nas do klasztoru na Strahowie. Zdjęć nie ma, bo nie wolno. No chyba, że zapłacimy. Klasztor i romantyczną starą bibliotekę zobaczyć warto. Kupować biletu na zdjęcia – nie. Głównie dlatego, iż nie zostaniemy wpuszczeni na sale bibliotek. Ogromne regały z wiekowymi księgami pooglądamy zza barierki.
Droga wzdłuż doliny z Petrinskimi Sadami prowadzi nas do południowej części Malej Strany z jej małymi uliczkami.
Stąd jeszcze raz przechodzimy starym mostem na rynek i Stare Miasto, by rzucić okiem na Praski zegar i spektakl ruchomych figurek przyciągający tłum.
Mijamy skromną tablicę na ścianie ratuszu – Dukla 1944 – kryjącą za sobą prochy żołnierzy czechosłowackich poległych w jednej z najbardziej krwawych bitew II wojny światowej (link) i dalej przez rynek pod Bramę Prochową – nasz punkt zwrotny.
Do Zlotego Tygra wejść się nie dało. Ta najsłynniejsza piwiarnia w której piwo popijał Hrabal, Havel i Clinton cieszy się popularnością odwrotnie proporcjonalną do ilości miejsc. Manufaktura U Tri Ruzi, kilka metrów dalej jest równie zapchana. No cóż – trzecia próba wychylenia tu kufla będzie musiała poczekać do następnej wizyty. Kierujemy się na Hradczany i do auta. Już przy końcu naszej wizyty w Pradze korzystamy z jeszcze z dnia i odwiedzamy Lorttę, a ostatnie korny wydajemy na ser i piwo u Czarnego Woła.
Ostatnie korny wydajemy na ser i piwo u Czarnego Woła.
I wspomniany ser z piwem (komu, co przypadło – widać). Piwo wyśmienite, ceny jedne z niższych, klimat – typowo czeski.
Jaki hotel w Pradze?
Hotel Lindner to nasze ulubione miejsce na noclegi w Pradze. Jest położony w romantycznej i cichej części centrum – w sam raz na przyjemny początek i koniec spaceru po czeskiej stolicy. Dobre śniadanie, sauna w cenie i darmowy parking obok.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.