Dwie doliny w Ticino: Verzasca i Maggia. Którą wybrać?
Jeśli planujecie zatrzymać się w Ticino, to spędzenie dnia w Valle Magia lub w Valle Verzasca jest wręcz obowiązkowe. Jedziecie na weekend? To jeszcze lepiej, bo macie czas na obie doliny i do tego Locarno. Tylko, dlaczego w ogóle chcecie tam jechać? No więc…
Mijając Tunel Gotarda czy zjeżdżając z San Bernardino porzucamy za sobą tę smutną, pochmurną i zimną część starego kontynentu. Za nami zostały zimne i deszczowe krainy, a wyłaniający się kolorowy baner “Ticino” z radością wydobywa skrywaną w naszej podświadomości myśl: “Witamy w południowej Europie”! A sami wiecie, co idzie dalej za takimi skojarzeniami. I może prawdziwi włosi twierdzą, że południe zaczyna się dopiero za pierwszą stacją benzynową za Rzymem! Że 30 stopni to dopiero wiosna, a śnieg to straszny kataklizm. Po tej stronie Alp jest jakoś zawsze cieplej, milej, ładniej i magicznym zrządzeniem losu pizza oraz cappuccino smakują lepiej.
O tym, że jesteśmy ciągle w Szwajcarii, a nie we Włoszech, świadczą tylko nielicznie rozwieszone czerwone flagi i ten nieodzowny ład na drogach. Nie są to Włochy. Ale mówi się tu po włosku, gotuje po włosku i temperament mieszkańców Ticino też jest włoski. Szwajcarskie są za to góry.
Autostrada prowadzi nas w okolice niewielkiego Locarno, a stąd do dwóch dolin jest już blisko. Zaczynamy od tej bliższej. Pierwszy zjazd to Valle Verzasca.
Valle Verzasca, co z tu można zobaczyć
Verzasca przyciąga turystów przede wszystkim potokiem o kolorze turkusu, który wije się między skalnymi formacjami głębokiego wąwozu. Liczne kaskady, łoskot i małe, kamienne domki położone na skarpach tworzą obraz doliny. Architektura jest tu surowa i skromna – domy budowano z tego, co było pod ręką. I głównie były to kamienie. Scenerię ożywiają donice z kwiatami i pasące się tu i ówdzie owce, krowy i kozy.
Zanim jednak dotrzecie do serca doliny, warto zatrzymać się na chwilę przy wysokiej na 220m tamie. Pamiętacie skok Jamesa Bonda na bungee? Tutaj możecie powtórzyć tę scenę osobiście za 255 CHF (link). Dla osób mniej uzależnionych od adrenaliny pozostaje krótki spacer w tą i z powrotem.
Lavertezzo
Najsłynniejsze miejsce uwiecznione na tysiącu pocztówek promujących Verzascę to Lavertezzo – niewielka wioska z kościołem pod wezwaniem Madonny degli Angeli i kamiennym mostem z XVII w. Potok w tej części doliny zwalnia, by mozolnie przeciskać się między skałami. Wypłukane i oszlifowane przez wodę kamienie tworzą tu fantastyczne formacje, które przyciągają fotografów i turystów. A latem miejsce to zamienia się prawdziwą plażę, gdzie co bardziej odważni skaczą do wody. Tylko 12m lotu dzieli śmiałków od przęsła mostu do tafli lodowatej wody.
Kościół Madonny degli Angeli to mroczna i zimna budowla z XVIIIw. Nie urzeknie Was wnętrzem, również nie zachwyci z bliska. Z oddali jednak, w odbiciu wody czy jako drugi plan wodospadu, wygląda przyjemnie i tworzy charakterystyczny punkt w krajobrazie.
Samo Lavertezzo pnie się wysoko w górę południowego zbocza. Im wyżej, tym domki mniejsze i skromniejsze. Ostatnie wydają się dawno opuszczone. Niegdyś wioska ta tętniła życiem tylko w lecie, gdy w okolicy wypasano bydło. Zimą pasterze schodzili ze zwierzętami niżej, pozwalając by śnieg przykrył kamienne chaty. Dziś liczebność komuny obejmującej okoliczne osady to 1300 mieszkańców, choć w sąsiedztwie kościoła i mostu żyje raczej niewiele osób. Codzienny zgiełk wywołany przez turystów zaczyna się o około 10:00 i trwa do 16:00. Wieczorem, wraz z nadejściem zmroku, zapada też cisza.
Pobyt w Verzasce dla większości przyjezdnych kończy się na placu do zawracania autobusów, 100m za Lavertezzo. My jednak sprawdzamy, co jest dalej.
Mijamy Brione, raczej mało zachęcające, rozrzucone bez ładu miasteczko i udajemy się do samego końca doliny. Droga kończy się w Sonogno – i jeśli ktoś szuka spokoju i ciszy, to na pewno znajdzie je właśnie tu.
Sonogno
Liczące dziś zaledwie 85 mieszkańców Sonogno to prawdziwy koniec świata. Uroczy, malutki, niezmącony codziennymi problemami wielkiego świata. Pobudowane 150 lat temu domy z kamienia stoją do dziś. I choć liczba mieszkańców od XIX w. spadła trzykrotnie, to w mieście działa cały rok restauracja serwująca od rana ciasta i cappuccino. W sezonie otwierają się jeszcze cztery inne lokale. Jest tu też wyjątkowo przyzwoita baza hotelowa i spory parking (też dla camperów).
Verzascę odwiedziliśmy dwukrotnie. Pierwszy ram był późnym majem, gdy zieleń była w pełnym rozkwicie. Drugi raz przypadł na koniec zimy w marcu. Trzeci raz będzie na pewno na jesień!
Valle Maggia
Dłuższa siostra doliny Verzasca zaczyna się przy Locarno, kawałek na zachód. Przepływa przez nią rozlana szeroko rzeka o takiej samej nazwie – Maggia. Dolina jest rozległa i ciągnie się przez 25km. Dopiero przy Cevio rozdziela się na trzy mniejsze doliny o stromych zboczach. Pierwszą, stanowiącą zachodnią odnogę jest Valle di Bosco Gurin. Druga zachodnia odnoga to Val Bavona z kameralną wioską Foroglio. Trzecia z odnóg ciągnie się na północny wschód jeszcze przez 18km do tamy Sambuco – to Val Lavizzara. Co ciekawe, od tamy zaczyna się Val Sambuco, skąd można wjechać 900m autem wyżej do Lago del Naret.
Maggia przede wszystkim jest większa, bardziej rozległa i mniej dzika. Znajdziecie tu więcej małych wiosek z kamiennymi domami, a tym samym więcej miejsc do przekąszenia czegoś dobrego. Eksploracja całej Valle Maggia z trzema odnogami to zadanie znacznie przewyższające możliwości weekendu, dlatego my wybraliśmy Val Bavona jako główny obiekt zainteresowania. Zwłaszcza, że dolna część doliny, ta poniżej Cevio, jest mniej romantyczna.
Zaznaczyć trzeba, że Maggia jest znacznie lepszym miejscem na wypad rowerowy – wzdłuż całej doliny ciągnie się łatwa trasa numer 31 (link do mapy) omijająca główną drogę.
Val Bavona i Foroglio
Val Banova wije się przez kilka kilometrów wzdłuż potoku – tu podobnie, jak w Verzasce osady budowano głównie z myślą o wypasie krów, kóz i owiec latem. Zimą wioski pustoszały. Zmiany przyszły wraz z powstaniem w górach tam i rozbudową dróg. Jeszcze do 1960 dostać się tu można było tylko na piechotę lub na grzbiecie muła. Dziś, o dotarciu tu cywilizacji świadczą chociażby anteny satelitarne kontrastujące z kamiennymi dachami. Jeśli jednak ktoś liczy na tętniące życiem osady, to się zawiedzie. Tu ciszę mąci tylko potok i przejeżdzające z rzadka samochody.
Zanim dotrzecie do Forglio mienicie kilka wioseczek dających skromny przedsmak wrażeń. Perełka jest jednak jedna. Położona malowniczo niemalże pod samym wodospadem osada 30 domów uwiedzie każdego. Zielona trawa, kwiaty w donicach, malutkie drzwi do malutkich izb. Budynki przyklejone są wręcz do siebie tworząc zbity, trochę chaotyczny układ ścieżek. Wszystko jest niezwykle zadbane i każdy kamień wydaje się być na przeznaczonym mu i właściwym miejscu. Z kilku kominów unosi się dym – jedyny znak, że ktoś tu mieszka. Panującą ciszę przerywają tylko rozmowy kilku turystów. Jeśli coś rozproszy Waszą uwagę to zapachy obiadów z kuchni lub aromat dolatujący z jedynej restauracji.
Nie zdziwcie się jednak, gdy w zimie restauracja La Froda (link) będzie zamknięta. Zima i lato ciągle wyznaczają tu rytm życia. Identycznie jak pasterzom 100 lat temu.
Koniec doliny do wioska San Carlo, gdzie możecie wsiąść w kolejkę linową i wjechać do Robiei na wysokość 1900 m n.p.m. (otwarta od połowy czerwca do połowy października – link) Tam mieści się spektakularnie położony hotel Robiei (link do hotelu) – dobra baza wypadowa do zdobywania okolicznych szczytów oraz obserwacji kozic i świstaków.
Locarno
Niezależnie od tego, którą z dolin wybierzecie (a najlepiej wybrać obie) zatrzymajcie się choć na chwilę w Locarno. To obok Lugano główny ośrodek życia społecznego i ekonomicznego. I o ile sama okolica jeziora jest raczej nieciekawa, o tyle spacer po starówce będzie na pewno przyjemny.
Must see, chociaż przejazdem to sanktuarium Madonna del Sasso w Orselinie. Ścieżka prowadząca do sanktuarium z Locarno naznaczona jest licznymi kapliczkami i rzeźbami. To jednak prawie 200m całkiem stromego podejścia, więc mniej ambitnym polecamy kolejkę.
Widok z murów klasztoru na jezioro Maggiore należy do najlepszych. A jeśli pójdziecie wzdłuż głównej drogi 100m na zachód, na jednym zdjęciu uchwycicie jasne mury sanktuarium na tle spokojnych wód jeziora i gór.
Podsumowanie
Dlaczego Verzasca:
- Verzasca ma mega tamę – nawet James Bond z niej skakał
- Verzasca ma malowniczy most i bardzo ciekawe formacje skalne oraz kamienie
- Verzasca ma spektakularny, rwący potok o turkusowym zabarwieniu
Dlaczego Maggia:
- Val Maggia oferuje lepszą gastronomię
- Val Maggia ma urocze małe, kamienne wioseczki położone zaraz przy drodze
- Val Maggia jest super na hiking
- Val Maggia ma Foroglio z malowniczym wodospadem
Aktywności:
- Na rower – Val Maggia
- Na hiking – Val Maggia
- Na zdjęcia – Val Verzasca
Praktyczne informacje o dwóch dolinach
Gdzie spać w Val Maggia:
My spaliśmy w Eco Hotel Crsitallina, który ma dobrą restaurację i przyjemną obsługę. Obiekt jest skromny, ale stosunek jakości do ceny sprawia, że śmiało możemy go polecić.
Poza tym dobrą bazą do zwiedzania doliny będzie też Cevio. Polecam otworzyć mapę z wszystkimi hotelami i wybrać coś dla siebie.
Gdzie spać w Val Verzasca:
W Verzasce baza noclegowa jest skromna i jeśli szukacie czegoś właśnie tu, lepiej się pośpieszyć – link do hoteli.
Gdzie spać w Locarno:
Na pewno najlepszą bazą wypadową jest Locarno. Tu znajdziecie ogromną liczbę hoteli, które polecam wziąć pod uwagę, jeśli planujecie spędzić więcej czasu nad jeziorem Maggiore.
Logistyka
O ile do końca każdej z dolin dojeżdża autobus, o tyle nie dzieje się to zbyt często. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest własny środek transportu. I tu jedna uwaga – parkingi, jak to w Szwajcarii, są płatne. I oczywiście, jak to w Szwajcarii, prawie wszystkie parkingi są na monety. Bez worka srebrnych nie ma co zapuszczać się głębiej!
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.