Kto ma wyższą wieżę w San Gimignano?
San Gimignano, miasto z charakterystycznymi wieżami, zobaczyliśmy pierwszy raz, gdy mieniło się na tle rozjuszonego zachodem słońca nieba. Tego wieczoru udało nam się powstrzymać od wtargnięcia do miasta. Było po 20:00, zero campingów na horyzoncie i choć zaprzyjaźniliśmy się z myślą spania na dziko i w aucie, ciężko było się zakotwiczyć. Na ratunek przyszedł nam oświetlony, monitorowany, płatny parking ze szlabanami, na którym stało kilka kamperów. Szybki grill, wino i do spania.
Okazało się, że parking był płatny tylko dla wyższych aut, stąd uradowani od samego rana wyruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na śniadanie. Długo nie musieliśmy jechać, ponieważ niecały kilometr dalej znaleźliśmy ławki z pięknym widokiem na piętrzące się w San Gimignano wieże. Tak, tutaj chcemy zjeść śniadanie.
Pierwsze śniadanie nie przeszkodziło nam w tym, aby po wejściu do miasta południową bramą Porta San Giovanni zatrzymać się kilka kroków dalej na kawie i croissant’ach. Najlepsze jednak było dopiero przed nami.
Na placu Piazza della Cisterna oprócz klimatycznej starej studni była również nieziemska lodziarnia Galateria di Piazza. Powiem tak, gdyby San Gimignano było jednym z wielu szarych miast, które nie maja nic do zaoferowania turystom, dzięki lodom Sergio, nadal tłumy przybywałyby do tego miejsca.
Z ciekawostek, maniakalny pęd do wznoszenia coraz to nowszych i wyższych wież, był podyktowany kreowaniem pozycji mieszkańców. Im wyżej tym lepiej. Oczywiście wieże te miały również charakter obronny. Obecnie uchowało się kilkanaście z nich. I tak spacerując po Manhattanie Średniowiecza spędzamy spędzamy około pół godziny.
Z San Gimignano wyruszyliśmy w kierunku Sieny, miejsca w którym odbywa się słynne palio – wyścig konny na oklep dookoła placu Campo.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.