Uroki Umbrii – z truflami przez Castelluccio i Nursję
Po poranku spędzonym na ustronnej plaży w Portonovo (czyli od około 8:00 do 9:30 – dla nas to dużo, jeśli nie rekord życiowy) ruszyliśmy krętymi i stromymi ulicami w kierunku płaskowyżu Piano Grande, który poza cudownymi widokami skrywał przed nami nowe niebagatelne smaki.
I tak w małej mieścinie zwanej Castelluccio w otoczeniu piętrzących się pasm górskich trafiliśmy do restauracji Taverna Castelluccio, gdzie pierwszy raz w życiu jedliśmy trufle z zapiekanym kozim serem oraz trufle z makaronem. Z perspektywy czasu uważamy, że bardziej romantycznego, wyszukanego, nietuzinkowego i magicznego miejsca na tę inicjację nie mogliśmy znaleźć.
Wokół Castelluccio snuła się idylla, która samoistnie wprawiała w błogi nastrój, relaks, poczucie harmonii i zasłużony spokój. Świetne miejsce na rozbicie się z namiotem, zatrzymanie się na noc. Zimą miasto słynie z natłoku turystów – narciarzy, a w ciągu roku wabi miłośników górskich wędrówek.
Kolejną atrakcją dnia okazała się być Nursja, okrzyknięta najlepszym producentem salami we Włoszech. I jak tu się nie skusić na kęs? Każdy ze sklepów usytuowanych przy placu św. Benedykta (Piazza San Benedetto) mamił, kusił, nęcił i inne takie ślinotokowe odruchy były uskuteczniane. Do tego trafiliśmy na lokalne święto, które obfitowało w pochody i pokazy artystów.
Najedzenie i szczęśliwi ruszyliśmy dalej w kierunku Terni.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.