Po poranku spędzonym na ustronnej plaży w Portonovo (czyli od około 8:00 do 9:30 – dla nas to dużo, jeśli nie rekord życiowy) ruszyliśmy krętymi i stromymi ulicami w kierunku płaskowyżu Piano Grande, który poza cudownymi widokami skrywał przed nami nowe niebagatelne smaki.
Do Terni dotarliśmy za późno. Wszystko jest już pozamykane, a wodospad – tylko słychać gdzieś za płotem. Nadzieja zgasła. A może jednak nie…