Czeski Raj – pierwsze spotkanie, czyli skały, zamki i fantazje
Pojedźmy gdzieś daleko, gdzie jest pięknie. Pojedźmy do raju, bo to niedaleko. Nie trzeba samolotu, nie trzeba szczepień, wizy też są zbędne… bo do raju dostać się może każdy. Tylko trzeba wiedzieć gdzie. A my bardzo chcieliśmy, ale nie bardzo wiedzieliśmy. No właśnie, Czeski Raju – GDZIE?!
Szybkie Plany
Decyzja zapada szybko w sobotnie popołudnie. Bierzemy rodziców i wcześnie rano jedziemy na wycieczkę w skały i zamki. Do Czech, do Czeskiego Raju. Może to zachwyt ostatnio odwiedzonym Bastei w Saksonii a może po prostu potrzeba przygody. Od decyzji do realizacji dzieli nas kilkanaście godzin, więc trzeba szybko ustalić: co, gdzie, dlaczego i w jakiej kolejności. I tu zaczynają się schody.
Czeski Kraj reklamuje się wszem i wobec jako kraina pełna pięknych widoków, skał i zamków. Mało gdzie pisze się o tym, że skał jest sporo, ale w co najmniej czterech skalnych miastach, a cały region to, bagatela, tysiąc kilometrów kwadratowych. Skalne miasta nie mają zbytnio określonych wejść – są po prostu szlaki. To nie to samo co Adrspach, Teplice czy Błędne skały.
Z pomocą przychodzą blogi i serwisy turystyczne – chociaż wiadomo, co zobaczyć (lista się powoli tworzy – Hruba Skala, Kost, Troski – znane z powieści Sapkowskiego). Gorzej już ze szczegółami. O mapy ciężko, o informacje gdzie się zatrzymać itp. też nie łatwo. W końcu udaje się coś znaleźć i określić punkt startowy. Wszystkie linki niezbędne – na końcu wpisu.
Gdzie zacząć – Hruboskalskie Skalne Miasto
Zatrzymujemy się przy kompleksie pałacowym Lázně Sedmihorky, przy miejscowości Karlovice. Parking tu jest darmowy i wychodzą stąd dwa szlaki – zielony i niebieski. Dobry punkt startowy. Ruszamy więc – zielonym, który jest szeroką leśną drogą pełną rowerzystów. Jak się szybko okazuje, szlaki tu to rzecz mocno umowna, każdy chodzi tam, gdzie chce. A jeśli da się gdzieś wejść lub się wdrapać – to czemu nie. Ścieżka wytyczona jest co prawda przez najciekawsze miejsca, ale okolica wręcz zachęca do eksploracji zakamarków.
Z rozległego terenu wchodzimy w coraz ciaśniejsze przejścia, by wreszcie znaleźć się w Mysiej Norze na długich schodach wiodących pod renesansowy zamek Hruba Skala, zawieszony na skale ponad koronami drzew. Przy zamku przebiega droga i szlak rowerowy (piękny asfalt w sam raz na szosę – sprawdzimy go jeszcze), a kawałek dalej są ruiny starej warowni, na które trzeba wdrapać się stromymi schodami.
Spod zamku kierujemy się na północ szlakiem czerwonym, a potem schodzimy na szlak żółty z dwoma fantastycznymi punktami widokowymi.
Punkt widokowy Mariánská vyhlídka to miejsce, gdzie po prostu trzeba zatrzymać się na kilkanaście minut. Roztacza się stąd niesamowity widok na góry, zamki, pola, wioski i miasteczka.
Dziś o dobrą przejrzystość ciężko, a w oddali słychać już burzę. Niebo z chmurami z każdym kwadransem nabiera większej dramaturgi, więc na dłuższy postój sobie nie pozwalamy. Schodzimy w dół po schodach pod nietypowy i ukwiecony pomnik ludzi gór i dalej w kierunku parkingu. Teraz już w pelerynach i w towarzystwie lekkiego, motywującego do szybszych kroków deszczu.
Zamek Trosky
Nagle cel ich drogi stał się widoczny. Widoczny jak na dłoni. Oczywisty.
– Czy to… – jęknął Reynevan, usiłując odsunąć od obtartej szyi kant deski dybów.
– Czy to jest…
– Ano… – potwierdził ponuro towarzysz rzemiosła stolarskiego.
– Pewnikiem… – Troski… – zajęczał ktoś za ich plecami.
– Zamek Troski… Boże, miej nas w opiece…
Z porosłego rzadkim lasem wzgórza sterczała samotna, dziwaczna, dwuroga skała, jak czarcia głowa, jak sterczące uszy utajonego wilczura. Skała – Reynevan nie wiedział o tym i wiedzieć nie mógł – była stężałą magmą, wynurzonym wylewem wulkanicznego bazaltu. Ekstrawagancka w pejzażu, dominująca nad okolicą opoka siłą rzeczy wpadła komuś w oko jako naturalny fundament dla warowni. Tym kimś – to akurat Reynevan wiedział, przed wyprawą zdobył trochę informacji – był sławny Czeniek z Vartenberka, za króla Wacława burgrabia praski. Najęty przez Czeńka budowniczy zręcznie wykorzystał wulkaniczny relikt: wtopił właściwy zamek w siodło między bazaltowymi rogami, na samych rogach zaś umieścił wieże. Wyższa z nich, pobudowana na wschodnim rogu, smuklejsza i czwórgranna, nosiła nazwę Panny. Zachodnią, niższą, pękatą i pięcioboką, nazwano Babą. W roku 1424 – panem zamku był już wówczas Otto de Bergow, zawzięty wróg i okrutny prześladowca przyjmujących z Kielicha – zamek obiegli rozwścieczeni taboryci. Nie pomógł jednak długotrwały ostrzał z katapult i bombard, niepowodzeniem skończył się szturm, Boży bojownicy musieli odstąpić. Od tamtej pory Troski uznano za nie do zdobycia. De Bergow puszył się zaś i dalej gnębił okolicznych husytów żelazem, ogniem i strykiem.
– Andrzej Sapkowski
Boży Bojownicy
Pannę i Babę widać z oddali – niczym dwie matrony siedzące na tronach, dwie wieże dominują złowieszczo nad okolicą, strasząc zębami. Ciekawostką jest fakt, że zamek w ruinę obrócił czas – jego dawni właściciele opuścili go, zostawiając mury na pastwę losu.
My do ruiny zamku docieramy objazdami, trochę na około. Ostatecznie zatrzymać się musimy na parkingu, niemalże u samych stóp twierdzy (60 Kć). Stąd krótkie podejście i stajemy o wrót niezdobytej twierdzy (70Kć/osoba). Do szybkiego zwiedzania mocno zachęca nas pogoda – gdy wchodzimy na Babę widać nadchodzący nieubłaganie deszcz. Nad całą okolicą wiszą ciemne chmury a w oddali słychać grzmoty burzy. Jeszcze Panna. Jeszcze kilka zdjęć, peleryna… i do karczmy pod zamkiem dobiegamy prawie susi.
Nie ma wyjścia – deszcz trzeba przeczekać przy kuflu piwa i smażonym serze.
Zamek Humprecht
Niegdyś łowiecka posiadłość z 16-metrową salą owalną. Dziś tylko z oddali.
Zamek Kost
Kost to jeden z najczęściej odwiedzanych zamków czeskich. Złośliwi mówią, że twierdza pozostała niezdobyta głównie przez to, iż wrogowie nie mogli jej znaleźć pośród pól. Dziś całkowicie w prywatnych rękach, zamek schowany jest w ciągle w tej samej dolinie, gdzieś nad jeziorem i ciągle kiepsko oznaczony. Po prostu – trzeba wiedzieć, gdzie szukać!
Kost to w pewnym sensie pułapka na turystów – jeśli już tu dotrzemy, to musimy liczyć się z godzinami zwiedzania. Po zamku poruszać się można tylko z przewodnikiem, a wejścia na jedną z czterech ścieżek odbywają się o wyznaczonych godzinach. Główna trasa to półtorej godziny chodzenia po komnatach i lochach (co pół godziny) dla nas dziś to za duże wyzwanie. Zadowalamy się tylko obchodem dookoła murów i rzutem oka na tutejszą restaurację – bardzo kuszącą!
Stąd ruszamy w drogę do domu – 3h do Wrocławia to nie mało. Po dzisiejszym dniu powiedzieć możemy z całą pewnością, że Czeski Raj nas urzekł. Jest tu wszystko, czego można chcieć – piękne widoki, przyjemne szlaki, trasy rowerowe, zamki i pałace. A wszystko w niewielkich odległościach – po prostu raj do zwiedzania.
W drodze do domu
Mala Skala
Jarmarkowa karuzela w Żelaznym Brodzie
Czeski Raj – praktyczne informacje
Mapa:
Interaktywna mapa ze szlakami turystycznymi (trzeba wybrać z prawego menu)
mapa na stronie czesky-raj.info
Najciekawsze zamki do odwiedzenia:
- Kost – google maps
- Trosky – google maps
- Hruba Skala – google maps
- Pałac Sychrob – google maps
Skalne miasta:
- Hruboskalsko – opisywane w tym wpisie, najbardziej rozległe
- Prachovské skály
- Příhrazské skály
- Klokočské skály
- Malá Skála
- Podtrosecká údolí z jeziroami
Rowerem po Czeskim Raju
Jest tu bardzo dużo niewymagających tras rowerowych, wszystkie praktycznie po drogach asfaltowych – link. Tu więcej relacji pewnie wkrótce!
Jak dojechać
Drogi są dwie z Wrocławia: przez A4, Zgorzelec i Liberec (uwaga – potrzebna winieta na drodze 35 do Turnova), druga – przez Jelenią Górę (droga nr 3) i Harrachow do Turnova.
Przewodniki i serwisy turystyczne:
http://www.liberecky-kraj.cz/pl/
http://www.cesky-raj.info/pl/
https://www.czechtourism.com/pl/c/bohemian-paradise-unesco-geopark/
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.
One Comment
Takie spontaniczne wyjazdy są najfajniejsze. Ostatnio takim sposobem udało mi się trafić do Pardubic i Hradec Kralove.