Pojedźmy gdzieś daleko, gdzie jest pięknie. Pojedźmy do raju, bo to niedaleko. Nie trzeba samolotu, nie trzeba szczepień, wizy też są zbędne… bo do raju dostać się może każdy. Tylko trzeba wiedzieć gdzie. A my bardzo chcieliśmy, ale nie bardzo wiedzieliśmy. No właśnie, Czeski Raju – GDZIE?!
Bastei kusiło nas już od dawna. Zwłaszcza fantastyczne zdjęcia kamiennego mostu i rozlanych w potężnym korycie wód rzeki Łaby (niem. Elbe), która ospale wije się między zielonymi, strzelistymi brzegami. Skały to jednak tylko początek, bo w Saksonii naprawdę sporo jest do zobaczenia.
Jadąc do Jaskini Postojnej warto jest podjechać 10 km dalej do wsi Predjama, w której udostępniono do zwiedzania zamek w skałach osadzony na 123 metrowym klifie.
Do Chaumont dotarliśmy późnym popołudniem. Zamek się zdąży zamknąć, a wraz z nim większość lokalnych sklepów (czyli całe dwa). Od głodu i pragnienia uratował nas stragan-piwnica z lokalnymi produktami – znalazło się i wino, i ser. I nic więcej. Na kolacje zostały więc resztki.
Opuszczamy Paryż. Wyjazd z miasta i ogólnie poruszanie się po drogach stolicy Francji do bezstresowych nie należą. Francuzi są mocno nieprzewidywalni, a obite i porysowane auta napawają przerażeniem. I tak z duszą na ramieniu ale szczęśliwie bez ekscesów drogowych dotarliśmy do perełki francuskiego baroku i klasycystycznego triumfu władzy Ludwika XIV.
Przyświecająca Franciszkowi I maksyma „moje jest większe niż Twoje”, której to adresatem był przede wszystkim Karol V Habsburg, tłumaczy rozmach z jakim został zaprojektowany zamek w Chambord: ponad 440 sal, 85 klatek schodowych, 365 kominów… Wokół zamku rozciąga się największy w Europie rezerwat zwierzyny łownej. Oprócz dzików spotkać można również jelenia szlachetnego.
Zanim rozpoczęliśmy zwiedzanie zamku w Chenonceau, zjedliśmy pod jego murami pyszne śniadanie… o około 14:00. Tak, tego dnia raczej się nie przemęczaliśmy. Choć zamek oferował piękne trasy spacerowe, skupiliśmy się wyłączenie na najbardziej efektownych atrakcjach.
Pomimo późnej pory postanowiliśmy przegryźć gorycz Usse jeszcze jednym zamkiem. Wybór kierunku jazdy nie był łatwy. Jak wytypować zamek, który podniesie średnią zadowolenia z dnia w taki sposób, aby nie mieć poczucia, że nasz dzisiejszy dobór zamków był chybiony? Ruszyliśmy zatem w kierunku Villandry. Odrobinę zmęczeni, jak zawsze głodni, zaczynaliśmy szukać pretekstu do tego, aby zakończyć dzisiejsze wojaże na bajkowym