Ucieczka z Wersalu

Zwiedzanie Wersalu rozpoczynamy dość nietypowo, ponieważ od targu. Plan jest prosty – zwiedzić targ, kupić co nieco na poranne śniadanie i skonsumować je w Ogrodzie Królewskim w Wersalu. A jeśli się uda zwiedzić Pałac wersalski będzie radość.  Jak wygląda rzeczywistość? Tak… Wersal oprócz niedzielnego targu pyszności przywitał nas pozłacaną bramą i morzem turystów. Morzem, jak się szybko okazało, równo ustawionym w krętą kolejkę. No cóż, do ogrodów można wejść bez dwugodzinnego stania w kolejce, więc wybieramy tę opcję.

Same ogrody poza przestrzenią, jaką zajmują, są raczej nieszczególne. A nieczynne fontanny dobitnie przekreślają je jako godną odwiedzenia atrakcję. Natomiast podskórnie wyczuwa się wyjątkowość tego miejsca, które z pewnością zachwycało w szczytowej fazie świetności. Tym razem wyobraźnia przychodzi z pomocą, aby przywołać dawną magię ogrodów.

Spacer alejkami uskuteczniony, małe co nieco skonsumowane na trawniku przy stawie. A Pałac wersalski może innym razem. Gdy skończą remonty.

Dalsza droga na południowy zachód przez Dolinę Loary zapowiada się malowniczo. Najbardziej zielony region Francji rozłożony nad wartko płynącą, rozległą rzeką. Piękne widoki, wyśmienite kozie sery i wina z regionu Tuarenii – nic dziwnego, że francuscy możni, książęta i królowie budowali tu swoje zamki i rezydencje. Wygląda na to, że zamków i pałaców ponad 100, stąd cały region został wpisany na listę Unesco. My te najważniejsze i najbardziej malownicze, jak Chenonceau – zamek panujących kobiet stojący dosłownie nad rzeką Cher i Chambord – domek letniskowy francuskich królów, widzieliśmy. Teraz przyszedł czas na kilka mniejszych, choć według przewodników równie ładnych.

Niestety do Chaumont docieramy zbyt późno, aby zwiedzić wnętrza zamku, stąd zadowalamy się więc spacerem wokół… I poszukujemy otwartego sklepu, gdyż we Francji wolna od pracy niedziela jest rygorystycznie przestrzegana przez wszystkich, a wygłodniali turyści skazani są na pastwę losu i ewentualnie knajpki.

Okazuje się, że wyjątkowo dużo turystów zatrzymuje się w okolicach Chaumont i pobliskiego miasteczka Onzain. Znajdujemy kemping beztrosko usytuowany wzdłuż Loary, wręcz zielenią wstępujący w poprzek nurtu rzeki. Bez ogrodzenia, bez wydzielonych miejsc na namioty, ze szczerze witającym nas właścicielem, który z rozmachem powtarza „you can stay everywhere”. Kemping z 2 gwiazdkami, z toaletami i prysznicami z ciepłą wodą. Niezbędne minimum zachowane. W tym miejscu nie balibyśmy się zostawić otwarte auto lub portfel na dachu samochodu.

Niestety do Chaumont docieramy zbyt późno, aby zwiedzić wnętrza zamku, stąd zadowalamy się więc spacerem wokół… I poszukujemy otwartego sklepu, gdyż we Francji wolna od pracy niedziela jest rygorystycznie przestrzegana przez wszystkich, a wygłodniali turyści skazani są na pastwę losu i ewentualnie knajpki.

Okazuje się, że wyjątkowo dużo turystów zatrzymuje się w okolicach Chaumont i pobliskiego miasteczka Onzain. Znajdujemy kemping beztrosko usytuowany wzdłuż Loary, wręcz zielenią wstępujący w poprzek nurtu rzeki. Bez ogrodzenia, bez wydzielonych miejsc na namioty, ze szczerze witającym nas właścicielem, który z rozmachem powtarza „you can stay everywhere”. Kemping z 2 gwiazdkami, z toaletami i prysznicami z ciepłą wodą. Niezbędne minimum zachowane. W tym miejscu nie balibyśmy się zostawić otwarte auto lub portfel na dachu samochodu.