Preikestolen na start – z rodziną w Norwegii
Przewijanie pieluch w podróży, anielska cierpliwość do dziecięcych fochów, brak chwili dla siebie, nasze humory i animozje. Pomimo tych kłód rzucanych pod nogi czy licznych przeciwności rodzice zawsze dążyli do tego, by nam pokazać świat i czegoś nauczyć. Dziś, dwadzieścia czy trzydzieści lat później, z przyjemnością możemy stwierdzić, że role się choć trochę odwróciły. Wyciągamy więc naszą rodzinę na wakacyjny wyjazd do Norwegii. A taką przygodę najlepiej jest zacząć z grubej rury i z przytupem. Zatem… tup, tup, tup… wchodzimy na Preikestolen.
By wyciągnąć rodziców na dłużej w nieznane im miejsce, marzyliśmy od dawna. Okazja nadarzyła się, gdy rok temu wygraliśmy w konkursie fotograficznym FiordLine vouchery na domek i prom. Taką nagrodą najlepiej jest cieszyć się z bliskimi, więc decyzja szybko zapadła: w czerwcu kierunek Norwegia, na dwa auta i w sześć osób.
Chcąc pokazać uroki fiordów i magię skandynawskiej przyrody obraliśmy za cel region Hardanger i przyjemną, spokojną wersję pobytu. W jednym miejscu, z krótkimi wycieczkami po okolicy i na chilloucie… a raczej z norweskim hygge. Sam plan przedstawiał się następująco: płyniemy do Stavanger, zdobywamy Preikestolen, jedziemy do Rosendal (Hardanger), a na miejscu w zależności od pogody będą wodospady, lodowce i mniejsze lub większe góry. Powrót – z Bergen. A wakacje i chillout zaczęły się w już duńskim Hirtshals, gdy drogę z Wrocławia mieliśmy za sobą. Zatem meldujemy się na promie w składzie: Asia, Maciek, Justyna i rodzice: Basia, Jola i Andrzej, by za kilkanaście godzin przywitać Norwegię.
Dzień dobry Norwegio
Gdy opuszczamy kajuty wszyscy są podekscytowani. Trochę niewsypani i z oczami proszącymi o jeszcze jedną godzinę snu, ale uśmiechy nie schodzą z twarzy. Stąd do parkingu pod Preikestolenem dzieli nas jakieś 90 minut drogi (i krótka przeprawa promowa). O to, czy tato poradzi sobie za kierownicą, jesteśmy już spokojni – dotarł do Danii, więc po Norwegii też da radę.
Nieco mniej pewni jesteśmy tego, czy wspinaczka na ambonę nie okaże się ponad siły rodziców. Szlak jest oznaczony na czerwono, co w norweskiej, czterostopniowej skali mówi jednoznacznie: 3 – trudny. Dwa ostre podejścia – 600 metrów w górę, dwie godziny marszu w jedną stronę. Nie jest to bynajmniej ekstremum, dla nas raczej pestka, ale o pozostałą cześć drużyny mamy obawy. Jak się okazało – niesłusznie. Nieco wolniejszym tempem, z częstszymi przystankami, ale dzielnie i konsekwentnie prą pod górę. Justyna dba, by nikt nie zostawał zbytnio w tyle. Mama Asi to inna bajka – jeśli można byłoby na górę wbiec, to tak by zrobiła (dosłownie).
Wchodząc na Preikestolen, jakieś 300 metrów przed celem, jest ostatnie podejście po płaskiej i litej skale. Niezbyt długie i niekoniecznie strome. Ot – jest pod górkę. Tu, po kilkudziesięciu krokach zatrzymują się wszyscy, bo widok jest piorunujący. Skała nagle się kończy, a za jej krawędzią, 700m poniżej mieni się długi Lysefjord. Jeśli jeziorka były przystawką, to ten widok jest pierwszym daniem. A od dania głównego, ambony, dzieli nas już tylko kilka kroków. O zmęczeniu i zadyszce wszyscy zdążyli już zapomnieć. Emocje biorą górę.
Gdy stajemy na płaskim, lekko spękanym szczycie, prostopadłościennej skały, jaką jest Preikestolen, uświadamiam sobie, że mamy niesamowite szczęście. Raz, że jesteśmy tu z najbliższymi. Dwa – możemy pokazać im jeden z najpiękniejszych widoków na ziemi, a do tego mamy wręcz idealną pogodę i przejrzystość. Oczywiście każdy chce zrobić tu zdjęcie i być na zdjęciu, by w jakiś tylko sposób utrwalić chwilę. Robimy więc sesję, by potem wejść jeszcze trochę wyżej.
Widok jest fantastyczny. Gdy byliśmy tu rok temu z namiotem, cały fiord skryty był pod dywanem chmur (Preikestolen o wschodzie słońca). Dziś przejrzystość pozwala dostrzec wręcz miejsce, gdzie skały schodzą się zamykając długi kanał zatoki. Gdyby nie to, że czeka nas jeszcze droga na północ do Oddy i Rosendal, to z przyjemnością posiedziałbym tu przez kilka godzin. By wyryć w pamięci każdy fragment otaczającego nas krajobrazu. Zdjęcia jednak muszą wystarczyć.
Fotografowanie Preikestolena
Tu dwie małe dygresje o robieniu zdjęć. Po pierwsze, jeśli chcecie mieć dobre fotki z tego miejsca musicie mieć teleobiektyw i zaufaną osobę, umiejącą trzymać aparat i nie bojącą się wysokości. Najlepszy punkt, z którego fotografuje się osoby na skale, jest około 40m przed nią. Trzeba przeskoczyć małą szczelinę, rozłożyć statyw i wycelować. Ze względu na odległość bez teleobiektywu będzie ciężko pokazać Was odseparowanych od kolejki niecierpliwych turystów.
Druga uwaga to robienie zdjęć samej ambony – by pokazać ją na tle fiordu, trzeba wejść wyżej, podążając za czerwonymi oznaczeniami szlaku. Około 20 metrów przed Preikestolenem właściwy szlak odbiega w prawo, po stromych kamieniach i dalej wiedzie na szczyt obok. Musicie udać się nim, by po 10-15 minutach znaleźć się na półce skalnej nad amboną. Stąd widać ją najlepiej. Pokręćcie się po okolicy, by znaleźć ten jeden kadr ujmujący pionową ścianę ambony.
Droga na północ
Droga z Rogaland do Hardanger (więcej o Ryfylke tutaj) jest pełna widoków i miejsc, w których aż chce się posiedzieć. Sielskie wioski z kolorowymi, drewnianymi domkami, polodowcowe jeziora i wijące się strumienie. To jakiś skansen z replikami starych młynów, to punkt widokowy na góry i skały. W końcu zarządzamy dłuższy postój, a idealne miejsce na piknik to wodospad Flesåna. Jadąc drogą numer 13 z Nesflaten do Botnen ciężko go przegapić – po dwóch stronach jezdni przygotowano spore parkingi, a przy samej rzece ustawionych jest pięć drewnianych stołów. Kilka tablic informacyjnych pochłania na dwie-trzy minuty każdego. Chwila przerwy, wrzucamy coś na ząb i odpoczywamy przy kojącym szumie przelewających się ton wody.
Hardanger wita nas niestety swoją typową aurą: leje tu jak z cebra. Deszcz zaczyna padać niemalże w tym samym momencie, gdy przekraczamy granicę między dwoma regionami. Latefossen oglądamy tylko z auta, gdyż ilość wody spadającej z nieba nie ustępuje zupełnie wodospadowi. Niestety, taka pogoda odprowadzi nas niemalże pod sam próg domku w Rosendal.
Preikestolen – praktyczne informacje
Komplet informacji na temat zdobywania ambony, długości szlaku,
parkingu oraz mapa na końcu tego wpisu:
Preikestolen w promieniach wschodzącego słońca.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.