Na wypad w Bieszczady zbieraliśmy się już od dawna. Ciągle coś nie pasowało lub wiatr wiał w innym kierunku. Aż w końcu się udało znaleźć czas, by odwiedzić ten zakątek Polski. A ponieważ nasz wyjazd zbiegł się z przedświąteczną zawieruchą, więc mogliśmy cieszyć się spokojem, ciszą i brakiem innych turystów. Zasłużony relaks na koniec roku? Tylko w Bieszczadach zimą!
Szybki wypad na Śnieżkę wraz z początkiem zimy (grudzień), to dobry pomysł na zapoznanie się z górami w nowych warunkach. Jest to nasza pierwsze wyjście zimowe, więc podchodzimy do Karkonoszy trochę jak pies do jeża: nadmiar ciepłych ciuchów i przezorne planowanie trasy z godzinnym zapasem – wszystko, by się tylko nie sparzyć. I udało się – pogoda dopisała, a Śnieżka okazała się
Po porannych obowiązkach, sprzątaniu czy zakupach zostało nam pół dnia. By sobotę nie spisywać za wcześnie na stratny szukamy w głowach i na mapie jakiegoś miejsca, gdzie można pochodzić po górach. Sowie? Chyba nie dziś. Stołowe? Może. A może Szczeliniec Wielki?
Karpacz na weekend to niekoniecznie lotniskowiec pod banderą Gołębiewski, tandetny deptak i autostrada na Kopie. Karpacz ma ciągle do zaoferowania to, czego rozpychająca się komercja nie może zepsuć – piękne górskie wiodki i pełne zieleni szlaki. I można tu ciągle poobcować z przyrodą a nie z bliźnimi.
Krótki wypad na północny zachód Wrocławia. Zamki i pałacowe ruiny w kwietniową, piękną pogodę.
Na wypad do Doliny Baryczy z rowerami mieliśmy chrapkę od dawna. Gdy pogoda wreszcie dopisała i znalazło się trochę więcej czasu wrzuciliśmy rowery do auta i w drogę!