Wreszcie znalazł się weekend by wybrać się w góry. Tym razem postawiliśmy na czeską stronę Karkonoszy i Szpindlerowy Młyn. Pomysł był taki, by jeden dzień pojeździć na nartach, a dwa dni spędzić na szlaku. A śniegu jest akurat na tyle, by z wyprawy czerpać przyjemność. Nasz cel – Łabski Szczyt nie został osiągnięty z powodu pogody, ale i tak było
Na wypad w Bieszczady zbieraliśmy się już od dawna. Ciągle coś nie pasowało lub wiatr wiał w innym kierunku. Aż w końcu się udało znaleźć czas, by odwiedzić ten zakątek Polski. A ponieważ nasz wyjazd zbiegł się z przedświąteczną zawieruchą, więc mogliśmy cieszyć się spokojem, ciszą i brakiem innych turystów. Zasłużony relaks na koniec roku? Tylko w Bieszczadach zimą!
Piękne panoramy, tarasy widokowe, wąwozy pokryte mchami i małe wioski rozrzucone między wzgórzami. Czeska Szwajcaria to romantyczna kraina, w której skalne formacje unoszą się nad morzami białych mgieł lub giną w płomieniach jesiennych barw.
Fantastyczne przestrzenie i widoki zapadające głęboko w pamięć. Tu, w Oberlandzie Berneńskim wszystko jest spektakularne: Alpy są najwyższe, doliny najpiękniejsze, a szlaki zaspokoją każdą z miar, jakimi można mierzyć góry. Lodowce, szczyty, krowy, śnieg, jeziora i wodospady – okolice Grindelwald, Lauterbrunnen i Interlaken to Szwajcaria w pigułce. Niczym pudełeczko czekoladek – zasmakować można tu każdej odmiany szwajcarskiej przyjemności.
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. I tak nasza wyprawa przez Francję i skromną część Hiszpanii dobiegła końca. Wystartowaliśmy z Francuskich Alp, zahaczając na chwilę tylko o Genewę celem podrzucenia kuzyna. Genewa nie zatrzymała nas też na dłużej – chyba nie miała czym, dlatego zdecydowaliśmy o szybkim opuszczeniu Szwajcarii i wbiciu w nawigację celu „Wrocław”. Francuska Jura, Niemcy i kawałek
Będąc w Rzymie nie można zrobić jednej rzeczy. Choćbyśmy krążyli, kluczyli z dokładną mapą, usilnie starali. Nie da się. Nie ominiemy koloseum, Forum Romanum, Schodów Hiszpański. Na Piazza Navona prędzej czy później trafimy i tak. I nie jest to przypadek. Wieczne miasto celowo tak zaprojektowano, by jego główne atrakcje jak magnes ściągały arteriami tłumy. Dziś, wczoraj, czy dwa tysiące lat temu tłum
Zmęczył nas Watykan, zmęczyło nas stare miasto, zmęczył nas tłum. Trzeba odpocząć, schować się, gdzieś. Gdzieś, gdzie jest ciszej, spokojniej, gdzie historia nie czai się pod każdym kamieniem i gdzie nie czają się na historię turyści. W Rzymie wystarczy przejść przez rzekę. I nie przez Rubikon, lecz wystarczy przekroczyć na drugą stronę Tybru. Tu znajdziemy się w spokojniejszym świecie. Tu jest Zatybrze.