Grindelwald, Eiger i Lauterbrunnen, czyli Oberland Berneński w weekend
Fantastyczne przestrzenie i widoki zapadające głęboko w pamięć. Tu, w Oberlandzie Berneńskim wszystko jest spektakularne: Alpy są najwyższe, doliny najpiękniejsze, a szlaki zaspokoją każdą z miar, jakimi można mierzyć góry. Lodowce, szczyty, krowy, śnieg, jeziora i wodospady – okolice Grindelwald, Lauterbrunnen i Interlaken to Szwajcaria w pigułce. Niczym pudełeczko czekoladek – zasmakować można tu każdej odmiany szwajcarskiej przyjemności.
Grindelwald, pod północną ścianą Eigeru
Do Grindelwald wybraliśmy się na weekend z zamiarem pochodzenia po górach. Udało nam się znaleźć w miarę tani nocleg ulokowany gdzieś przy końcu miejscowości – w sam raz na punkt wypadowy.
Samo Grindelwald to przepięknie położone małe, alpejskie miasteczko. Domy z drewna, kwiaty na balkonach, pasące się na zielonej trawie krowy – typowo szwajcarskie obrazki. No i góry. Tu pionowymi ścianami trzy i czterotysięczników zaczynają się Alpy, jakie znamy z pocztówek i filmów: Eiger (3970 m), Monch (4107 m) i Jungrafu (4158) – trio rzucające cień na okolicę i budzące respekt alpinistów. Od północy dolinę zamykają o ponad tysiąc metrów niższe Reeti, First i Faulhorn – pełne szlaków i tras narciarskich.
Gdyby tego było mało, to Grindelwald słynie jeszcze z jednej atrakcji – położonego na 3454m kompleksu turystycznego Jungfraujoch i obserwatorium – Sphix oraz najwyższej w Europie kolei zębatej, którą tam można dotrzeć. Przejażdżka trwa około półtorej godziny, z czego ostatnie 20min wjeżdża się wydrążonym głęboko w skale tunelem. Całość jest reklamowana głośnym i zapewne nieprzesadzonym sloganem Top of Europe. Szkopuł i haczyk całej zabawy polega na tym, że na górę dostać można się tylko pociągiem, a bilet kosztuje 190 CHF (780zł) w dwie strony (50% zniżki z Half-Fare travel card, tylko jej nie opłaca się kupować turystom). Jest też śnieżny pas startowy dla awionetek i trasy alpinistyczne, ale to przemilczmy. Nam zostaje kamerka internetowa i zdjęcia na stronie (https://www.jungfrau.ch/en-gb/).
My na przejażdżkę pociągiem wybraliśmy się też, ale znacznie niżej i znacznie taniej – do Kleine Scheidegg. I tu zaczęła się sobotnia przechadzka po górach.
Przyjemnie podziwia się góry, gdy kolej zębata wspina się pod stromy stok.
Eiger Trail
Eiger Trail to szlak biegnący u stóp północnej ściany Eigeru – 1600m niemalże pionowej skały przyciągającej najbardziej doświadczonych alpinistów. Jeśli macie lornetkę lub teleobiektyw możecie prześledzić trasę pierwszego wejścia (1938 r.) zaznaczoną na pamiątkowej tablicy. Cała trasa biegnie po przyjemnej ścieżce i nie należy do wymagających. Obfituje za to w fantastyczne widoki. Sam początek to wspomniany wcześniej Sphinx z Jungrafjoch oraz fragment doliny Lauterbrunnen i małej, zawieszonej na skale wioski Mürren. Panorama na Grindelwald najładniejsza jest pod ścianą Eigeru, a w oddali – na wschodzie w niebo wbija się klinem Mittelhorn.
Tego szlaku z drabinami nie znajdziecie na mapach „turystycznych”. Za to na lokalnej mapce jest zaznaczony na niebiesko i opatrzony stosowną ikonką, by zachęcać tylko wybranych.
Po 6km Eiger Trial skręca w dół w kierunku Grindelwald, my natomiast idziemy dalej na wschód, by dotrzeć do Gletscherschlucht – kanionu wydrążonego przez wodę wypływającą spod lodowca. Najpierw przechodzimy nad kanionem, około 30 m nad potokiem, by po 40 minutach znaleźć się w kanionie (10 CHF bilet).
O znikających lodowcach
O tym, że z lodowca Ischmer i Obers Ischmer zostało niewiele dowiedzieć się można z tablic pamiątkowych. Jeszcze półtorej wieku temu okolica słynęła z eksportu lodu – wydawałoby się niewyczerpanej żyły złota. Wraz z pierwszymi dekadami XX w. lodowiec traci w oczach. Podobnie jak jego norwescy kuzyni (tutaj więcej o lodowcach Norwegii) za kilkanaście lat zniknie z pola widzenia, a o jego obecności będą informowały tylko słupki z datami „tu w 1950 sięgał”. Te widoki za parę lat będą tylko na zdjęciach, więc warto się pośpieszyć!
Po 8h wracamy do Grindelwald i naszego hotelu. 21km za nami i nasze nogi muszą odpocząć. Buty też.
Chmury nad Interlaken
Poranek płata nam nieprzyjemnego figla. Za oknem nie widać nic powyżej linii drzew, a z szarych, jednolitych chmur leje rzęsisty deszcz. W akcie desperacji i rozpaczy rzucam spojrzeniem na prognozę pogody na telefonie: teraz leje, za godzinę też ma lać… ale za dwie? Ikonka chmurki ze słoneczkiem przywraca nadzieję na niedzielne odkrywanie Szwajcarii. Wjeżdżamy w Lauterbrunnen, jednak chmury tu wiszą ciągle gęste i niewiele widać. Kawałek w górę i pogoda robi się coraz gorsza – w połowie doliny zastajemy ścianę deszczu. Zawracamy, poszwendamy się po okolicy i poczekamy aż wiatr zrobi porządek z pogodą.
I faktycznie, gdy zjeżdżamy w kierunku Interlaken niebo zaczyna się przecierać. Przez parę kilometrów towarzyszy nam jeszcze przelotna mżawka, ale im bliżej jezior, tym jaśniej. Po samym mieście nie bardzo chce nam się chodzić – zwłaszcza, że nastawiliśmy się na góry. Jak góry, to w górę – wrzucamy na nawigację jakąś wysoko położoną drogę i przed siebie.
Beatenberg przez które przejeżdżamy pogrążone jest w białym, nieprzeniknionym obłoku. Widoczność na jakieś 30m. Dwa zakręty i nagle przed nami pojawia się błękitna plama – mgnienie między drogą a budynkami. Parę sekund później błękitne niebo jest wszędzie, a promienie słońca od razu podnoszą temperaturę i poziom radości.
Zatrzymujemy się na parkingu przy stacji kolejki linowej, by popatrzeć na tańczące obłoki i zmieniającą się z każdą minutą panoramą.
Jeździmy jeszcze przez dwa kwadranse to tu, to tam przecinając chmury niczym samolot. Gdy stwierdzamy, że nad Alpami chmury wydają się być dostatecznie wysoko decydujemy się na powrót w…
Lauterbrunnen – najpiękniejsza dolina Szwajcarii
Gdy wjeżdżamy w niezasłoniętą przez szarość chmur dolinę od razu rozumiemy, skąd ten zachwyt i legenda miejsca. Pionowe ściany skał, ośnieżone szczyty w tle, łąki i małe wioski z drewnianymi chatami. Wszystko wydaje się wręcz idylliczne.
Dolina pełna jest wodospadów (72 dokładnie), jedne to małe, ściekające strumyki, a inne to prawdziwe fontanny. Największy Staubbach (300m) nad Lauterbrunnen (miasteczko nosi taką samą nazwę jak dolina) to symbol okolicy. Są też wodospady ukryte za skałami, jak Trümmelbach – na nie jednak nie mamy już dziś czasu – chcemy też się wspiąć, by zobaczyć okolicę z szerszej perspektywy
Trasa na dwie godziny, która zarówno nas zmęczy jak i pozwoli nacieszyć się widokami znajduje się na końcu doliny, w Stechelberg. Tu po 45min podejścia wychodzimy na skałę, z której całą dolinę po Wengen.
Nasyceni widokami i dobrze zmęczeni możemy wreszcie wracać do Zurychu (więcej o Zurychu tutaj), gdzie chwilowo przebywamy.
Szlaki w Oberlandzie Berneńskim, czyli gdzie na hiking
Okolice Grindelwald, Wengen i Lauterbrunnen są pełne szlaków na wędrówki. Trudność tras jest bardzo zróżnicowana, tak samo jak i różnice wysokości i stromość podejść. W to samo miejsce często prowadzi kilka tras i możemy dowolnie zaplanować sobie wycieczkę odpowiednio do naszej kondycji i sił. By wybrać coś dla siebie najlepiej ściągnąć aplikację SwitzerlandMobility lub przejrzeć mapy na http://www.wanderland.ch/en/hiking-in-switzerland.html.
Również pomocna jest strona MySwitzerland, gdzie opisano większość najciekawszych tras: http://www.myswitzerland.com/en/interests/hiking1.html (wybrane „32 most enjoyable hikes” są po prostu fantastyczne).
Zaznaczam, że nie ma tu niestety tras trudniejszych typu via ferraty czy trasy prowadzące do górskich chat i schronisk. Szwajcarzy nie zachęcają „komercyjnych” turystów do sportów ekstremalnych, stąd jeśli planujecie coś z większą dozą adrenaliny to mapy trzeba przestudiować nieco dokładnej – ścieżki, schroniska i szlaki są, ale nie wyróżnione. Informacje dokładne o nich uzyskać można praktycznie tylko w lokalnych punktach, np. nad Grindelwald biegnie niebieski szlak z łańcuchami do Schreckhornhütte – obok języka lodowca (google maps).
Trasy i szlaki w Szwajcarii podzielone są na:
- Trasy narodowe – 7 szlaków przecinających kraj
- 63 szlaki regionalne, których fragmenty to perełki krajobrazowe i miejsca o znaczeniu historycznym
- 285 szlaków lokalnych, odznaczających się wyjątkowymi walorami widokowymi
- Warto też wspomnieć, że istnieje 67 tras „obstacle free” – czyli przeznaczonych dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich i są to naprawdę świetnie przygotowane i również piękne miejsca na wyprawy.
- A poza tym… tysiące ścieżek, na których często nie spotkamy nikogo i które nas zaskoczą.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.