Na Titlis przez Sustenpass, czyli wielka góry i serpentyny
Ten jesienny, słoneczny dzień upłynąć miał pod znakiem alpejskiego szczytu Titlis. A ponieważ z Zurychu tu jest stosunkowo blisko, więc drogę postanowiliśmy sobie nieco wydłużyć. Bo przecież przejażdżki samochodem przez serpentyny i alpejskie przesmyki to czysta przyjemność. By dojechać pod Titlis wybieramy się na na road tripa przez Sustenpass – jedną z najlepszych dróg widokowych w Szwajcarii.
Sustenpass
Susten Pass została otwarta w latach 40tych XX w. i połączyła Interkirchein z Wassen. Najwyższy punk leży na wysokości 2226 m a długość odcinak to 42km.
Najprzyjemniejsze jest oczywiście podziwianie widoków i możliwość uwiecznienia ich w porannym słońcu. Góry, pokryte złotym kolorem drzewa, błękitne niebo i śnieg na szczytach. Piękno zbliżającej się zimy i lodowiec Stein na południu.
Te zachwyty to jednak moje zdanie. O poranku ruchu praktycznie na drodze nie ma, co oznacza, że ogromny fun miała też Asia. Co tu dużo mówić – wypożyczone Volvo przeszło swój chrzest (w Avisie coś się pomieszało i zamiast skromnego kompakta dostaliśmy całkiem przyzwoity samochód). Pokonywanie kolejnych zakrętów, wspinanie się po stromych podjazdach… trzeba tu kiedyś przyjechać sportowym cabrio! Obiecuję – bez postojów na fotografię.
Lodowiec Stein
Titlis
By dostać się z Engelberg na Titlis trzeba się trochę najeździć kolejkami linowymi. Gdy już wsiądziecie do pierwszej i w dole pod Wami zostają miasto, stoki i łąki, to wiedzcie, że to dopiero przedsmak zabawy. Prawdziwe wrażenia zaczynają za stacją Trübsee – tu pomkniecie w kierunku sterczących szpiców Alp, wysoko nad przepaścią. Oddech i przesiadka – dalej jedziemy obracającym się, okrągłym wagonikiem Rotair – niemalże pod sam, przypominający płetwę rekina szczyt.
Na górze czeka na nas mały kompleks turystyczny, poza odpowiednimi do wysokości cenami w barze jest tu też kilka darmowych atrakcji. My zaczynamy od lodowego tunelu – nieco kiczowatego, acz ciekawego deptaku wykutego w lodowcu. Jest oczywiście zimno, ślisko i trochę ciemno. Mroźnego klimatu dodają błękitne lampy oświetlające słabo gładkie i wilgotne ściany.
Titlis Glacier Cave
Cliff walk
Cliff Walk to zawieszony 500m nad pionowym klifem most – najwyższy wiszący most w Europie. Próba sił dla osób z lękiem przestrzeni i miejsce do radosnego poskakania po prześwitującej kratce dla tych, którzy z wysokością są oswojeni. Oczywiście każdy z silniejszych kroków wprawia całą konstrukcję w drgania ku większej radości tych strachliwych. Bujanie przez wiatr jest w darmowym pakiecie. Wierzcie -100 metrów z taką panoramą i przepaścią pod nogami zapada w pamięć.
Największa atrakcja to jednak śnieg i widoki. Pomimo późnej jesieni temperatura to około 5’C, a w słońcu jest znacznie cieplej. Drepczemy więc chwilę to tu, to tam – od jednego do drugie punktu widokowego by popatrzeć na ośnieżone szczyty. Po godzinie zjeżdżamy niżej, by od jeziora Trüebsee zejść do parkingu w Engelberg.
Titlis – informacje praktyczne
Jeśli wybieracie się na Titlis to kilka informacji warto wiedzieć wcześniej
- Parking w Engelber jest spory i płatny
- Wjazd na górę z Engelberg do Titlis i spowrotem to koszt 92 CHF. W jedną stronę to cena 66 CHF. Ceny biletów aktualne na www.titlis.ch
- Jeśli wybieracie się tu latem, to wiedzcie, że z Titlisa nie ma wyznaczonego szlaku w dół. Szlak zaczyna się dopiero od stacji Stands.
Mapa dostępna na stronie Engelberg.ch - Na górze można pojeździć na nartach niemalże cały rok, jest też zjeżdżanie na dętkach – w zimie darmowe, nie wiem natomiast jak w lecie.
Leave A Comment
You must be logged in to post a comment.