Ostatni przystanek na naszej trasie. One hour stop nad zakolem Dunaju, u stóp XIII-wiecznego zamku Wyszehrad (Visegrad), skąd podziwiamy panoramę drugiej co do długości rzeki Europy.
To małe miasteczko położone na wschodzie kraju, wciśnięte na siłę między wzgórze a rzekę Bodrog jest dla Węgier tym samym, czym Chianti dla Włoch czy Szampania dla Francji. Tokaj to duma kraju, wino pożądane przez władców i wychwalane przez artystów. Nic więc dziwnego, że wszystko w regionie skupia się dookoła uprawy winorośli, zbiorów i oczywiście tego, co powstaje na końcu – złotego wina.
Podróż przez węgierskie równiny staje się szybko monotonią. Dookoła nas rozciągają się same pola, niezmącone nawet jednym drzewem. Żółte, zielone, żółte, brązowe. Urozmaiceniem przez jakiś czas mogą być zawieszone w oddali chmury, ale i one wprawiają szybko w znużenie. Kolejne pole po horyzont. I znów, a kilometry ubywają dziwnie wolno. Kolejne pole. W oddali wyrasta drogowskaz, zbliża się mozolnie. Można dostrzec pierwsze białe
Jeśli zastanawiacie się nad tym, czy na weekend udać się do Wiednia czy też odwiedzić Pragę odpowiedź jest prosta: wybierzcie Budapeszt. Stolica Węgier zachwyca rozmachem, smakiem, kosmopolitycznym wdziękiem i malowniczymi widokami. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i każdy w czymś się zakocha. Ale po kolei…
Nad Balatonem budzimy się wcześnie. Jest pierwszy września. Dziś jedni rozpoczynają o 8:00 nowy rok szkolny, a inni – ruszają na poszukiwanie śniadania i ciekawych miejsc w… Keszthely.
Tym razem Europa Środkowa. W 24 dni planujemy otrzeć się o Austrię, Słowenię, Chorwację, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Węgry.