To małe miasteczko położone na wschodzie kraju, wciśnięte na siłę między wzgórze a rzekę Bodrog jest dla Węgier tym samym, czym Chianti dla Włoch czy Szampania dla Francji. Tokaj to duma kraju, wino pożądane przez władców i wychwalane przez artystów. Nic więc dziwnego, że wszystko w regionie skupia się dookoła uprawy winorośli, zbiorów i oczywiście tego, co powstaje na końcu – złotego wina.
Podróż przez węgierskie równiny staje się szybko monotonią. Dookoła nas rozciągają się same pola, niezmącone nawet jednym drzewem. Żółte, zielone, żółte, brązowe. Urozmaiceniem przez jakiś czas mogą być zawieszone w oddali chmury, ale i one wprawiają szybko w znużenie. Kolejne pole po horyzont. I znów, a kilometry ubywają dziwnie wolno. Kolejne pole. W oddali wyrasta drogowskaz, zbliża się mozolnie. Można dostrzec pierwsze białe
Opuszczając Kraj Basków nie sposób było przejechać przez region Rioja (leżący pomiędzy Arabą i Nawarą), gdzie produkowane są jedne z najlepszych czerwonych win. Zatrzymaliśmy się w Bodegas Ysios, winnicy o niezwykłej architekturze oddającej esencję okolicznych gór, krajobrazu pełnego winorośli i samego wina. Znaleźliśmy tu wyśmienite wino i sporo wiedzy na temat samej produkcji wina.
Naszą podróż po Francji zaczęliśmy od miejsca najbardziej francuskiego, absolutnej stolicy i serca państwa, której kosmopolityczny charakter z jednej strony przytłacza, z drugiej – uwodzi. Ach ten Paryż.