Wizualnie Ålesund odstaje od innych miast norweskiego wybrzeża. Jest nieco inne. Mniej stare, kamienne, murowane, jasne. Jest tu więcej kwiatów, są rzeźby i głowy smoków. Pod tą odświeżoną przykrywką, makijażem z tynku i cementu kryje się jednak historia podobna do Bergen czy Stavanger. Ryby i morze kształtowały losy Alesund. A jak miasto wygląda dziś i jaką przeszło drogę – o tym
Na placu zebrał się spory tłum. Turyści wmieszali się w mieszkańców Bergen. Jedni wiedzą, na co czekają, inni nie. Gęstniejące napięcie unosi się w powietrzu. Kiedy zaczną? Kiedy zaczną? – Zdaje się wręcz słyszeć myśli zwróconej w stronę sceny publiczności. I wreszcie się zaczęło. Koncert orkiestry filharmonii z Bergen otwiera jej główny dyrygent – Edward Gardner. Pierwsze dźwięki są aż nazbyt znajome
Białe ściany drewnianych domków ciągną się wzdłuż kolejnej uliczki starego miasta. Turystów nie ma tu prawie wcale. Jest cicho i spokojnie. Gdzieniegdzie unosi się zapach gotowanego obiadu – znak, że jednak ktoś mieszka za kolorowymi, wymuskanymi drzwiami. Gamle Stavanger (stare miasto) to pamiątka po ekonomicznej eksplozji, jaką były sardynki i śledzie. Po drewnie i statkach przyszła jednak epoka betonu, a
Jeśli zastanawiacie się nad tym, czy na weekend udać się do Wiednia czy też odwiedzić Pragę odpowiedź jest prosta: wybierzcie Budapeszt. Stolica Węgier zachwyca rozmachem, smakiem, kosmopolitycznym wdziękiem i malowniczymi widokami. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i każdy w czymś się zakocha. Ale po kolei…
To małe, stare miasteczko położone pośród surowych gór ma w sobie coś uroczego. Ogromny, kawiarniany plac z chyba setką stolików skrytych w cieniu drzew. I stary, rzymski most nad potokiem. Jest to świetna odskocznia od chorwackiego tłumu turystów. Zaledwie 30km od Dubrownika.
Bajeczna kraina Loary zamkami płynąca za nami, dostojne i dojrzałe Bordeaux przed nami. Tym razem mamy do pokonania nieco dłuższą trasę. Przez około 350 km, z max prędkością 130 km/h (wersja oficjalna), omijając La Rochelle, które zachwyciło nas swą różnorodnością w 2012 roku, zniecierpliwieni zmierzaliśmy do winiarskiego eldorado. Cele są dwa. Dać się zaskoczyć urokom miasta i zjeść pyszny obiad
Z Florencją zaczęliśmy się zapoznawać od pstrokatego kościoła Santa Maria Novella, który został osadzony na niemałym skrawku niezaśmieconej budynkami przestrzeni. Zupełnie niepotrzebnie skusiliśmy się na płatne wejście (5 EUR/per capita). Tym razem freski i czarodziejski obraz (z efektem trójwymiaru), za którym w 1427 roku florentyńczycy ustawiali się w kolejkach, uświadomiły nam przepaść między ówczesnymi obiektami fascynacji a naszą definicją obiektów
Przydomek tłustej (La Grassa) i uczonej (La Dotta) Bolonia zawdzięcza ociekającej tłuszczem kuchni i jednemu z najstarszych uniwersytetów w Europie.